I znowu kilka miesięcy zaległości...
Tutaj dawno już osadzone stelaże
W kącie po lewej będzie kabina prysznicowa i w ścianie z korytarzem szafka do podłogówki.
Łazienka górna: na ścianie po prawej stronie bedzie zlew, prawie naprzeciw wejścia kibelek i bidet i na przeciw wanna - to rozwiązanie wydaje się być optymalne.
Tak wygląda sypialnia nad salonem
Po troszkę w swojej wolnej chwili elektryk coś dłubie i dłubie.
Znaleźliśmy i zdecydowaliśmy się na wykonawcę tynków wew tylko trzeba na nich trochę poczekać. Co nawet dobrze, bo okazało się, że majstrom od murowania nie chciało się położyć ostatniej warstwy pustaków, żeby dorównać do dachu - położyli kilka i zostawili... Na szczęście teściu wiedział co się z tym robi i podmurował. Trzeba też było wymyśleć zakończenie ściany przy wejściu do piwnicy, schodów. Powstała tam drewniana ściana, na nią styropian, klej i siatka - dokończone w ostatniej chwili.
Więc się nie śpieszymy w międzyczasie zamawiamy parapety, do salonu w końcu zdecydowaliśmy na czerwonoborązowe a pozostałe takie standardowe coś jasnego piaskowo, żeby do wszystkiego pasowało, bo nie mam wyobrażenia jak pokoje będą wyglądać. Do okna kuchennego zakładam, że będzie przedłużenie blatu, łazienki płytki a w sypialni panele takie, które będą na podłodze.
Ponieważ już jest termin tynków elektryk musiał przyśpieszyć i tak to wygląda ogarnięta już cokolwiek skrzynka:
A niżej idzie woda do kuchni:
I tak w okolicach 3 lipca wieczorem dzwonią tynkarze i mówią że 5 mogą już zaczynać, bo im się coś poprzesuwało. Więc paniczna akcja sprzątania - nagromadziło się w pomieszczeniach mnóstwo różnych rzeczy. I tak po 4 godz intensywnej pracy udało się nam poznosić rzeczy do piwnicy (jak dobrze, że jest!!!) i po kolejnym pozmiataniu kurzu i gruzu z podłogi udało się skończyć na kilka minut przed północą. Następnego dnia rano panowie rozpoczęli prace. 11 lipca skończyli. Kolejny etap za nami. Okna pozamykane, żeby zbyt szybko nie schło i nie popękało. Na podłodze znowu mnóstwo gruzu aczkolwiek i tak z grubsza zgarnęli i tak np wygląda salon:
24 lipiec
Wracając do gazu: oczywiście po 2 tyg nic nie przyszło, bo dlaczego urzędy mają przestrzegać przepisów? Po kilku interwencjach, po ponad 5 tyg dostaliśmy umowę, którą niezwłocznie podpisaliśmy. Później tel do gazowników i po kilku dniach się pojawili, pospawali kilka rurek i po 2.5 godz zgarnęli 1150 zł i pojechali. Po raz pierwszy cena jaką ustalialiśmy była niższa o 50 zł!!!! zawsze trzeba było dopłacać, bo się okazało, że przy wstępnej cenie nie było coś dodane, później wyszło, że jeszcze coś i zawsze wychodziło więcej niż przy wstępnych ustaleniach. A instalacja wygląda tak: