wszystkiego po trochu
Za dużo się nie dzieje oprócz sprzątania i wynoszenia pyłu gruzowego. w Boże Ciało 30 maja mieliśmy małą wichurę, to się trochę zdziwiliśmy jak na drugi dzien przyjechaliśmy na działkę i zobaczyliśmy zaparkowane drzewo u nas.
Ale jest też dobra rzecz sąsiedzi dzielą działkę i przepisują w związku z tym wyznaczają granice. Huura ta granica właśnie była taka nie jasna. 31 maja zamówiony geodeta przyszedł, pokazał jak z mapy wychodzi, czy się zgadzamy.
Sąsiad zapytał czy można kilka cm przesunąć dołem a górą nadlożyć, żeby się areał zgodził a on by wjechał traktorem. Wszystko przebiegło w miłej atmosferze, bez kłótni i wszyscy szczęśliwi. Tu inwestor z sąsiadem zakopują granicznik z wrzuconym wieczkiem od weka i kubkiem plastikowym.
Pozostałe granice mniej więcej wiadomo, że do ogrodzeń.
W sobotę (8 czerwiec) elektryk z inwestorem dłubali cały dzień, prawie skończony garaż, jeszcze zostało ogarnięcie tych setek kabelków co wystają, może się uda w tygodniu ale znając życie pewnie nie.
Oj nie dobrze, za długo zwlekaliśmy z formalnościami gazowymi i teraz nie wiadomo co będzie robić czy spuszczać wodę z podłogówki (chociaż jeszcze jej nie ma ). Dzisiaj (10 czerwiec) złożony wniosek o warunki, po 2 tyg ma przyjść. I po tym podpisujemy umowę, po otrzymaniu warunków mamy dzwonić do polecenych gazowników - powiedzą co dalej. Skrzynkę montujemy na garażu, żeby do pieca mogła zejść tylko na dół i do kuchni po elewacji. Gaz jakies 15 m od budynku.
Prawie codziennie pada deszcz ziemia mokra chrzan rośnie jak szalony znowu trzeba go zasolić tylko czasu brak i może trawę posiać wreszcie....