malowanie
W międzyczasie pod koniec stycznia na stryszku zostały poupychane rury do wentylacji pookładane watą i popodłączane do rekuperatora.
Gdzieś tam wcześniej zostały położone zostały płytki w wiatrołapie i w kuchni. I teraz już widzę, że jasne płytki mimo, że maja dodatek beżu to niezupełnie dobry pomysł, widać każdego śmiecia..
no i lodóweczka kupiona gdzieś w połowie ubiegłego roku pomogła nam przetrwać upały, jako że większość czasu spędzaliśmy na budowie i przez cały dzień jedzenie szybko się psuło. No i ta chłodna woda z lodówki na letnie upały..
Ciągłe malowanie niestety nie zawsze uwiecznione na zdjęciach. Na początek pierwszy poszedł gabinet i pierwsze farby i niezbyt dobry dekoral: indiańskie lato i chyba ciepłe kakao.
Tutaj widać kawałek klatki schodowej, której pomalowanie było niezłym wyzwaniem, żeby się dostać we wszystkie zakamarki i skosy. Po testowaniu różnych farb zostaliśmy przy firmie Flugger. Do piwnicy założyliśmy tymczasowe drzwi, które długi czas są tymczasowe :-).
Połowa marca 2015 cała góra pomalowana i idą panele, które czekały już dłuższy czas. Tutaj widać trochę kolorów pokoju Inwestorka i warsztat panelowy. Tym razem to śnieżka satyna z jakimś teflonem, że niby łatwoszorowalna...
Różowa listwa do kolejnego pokoju!!! Na zdjęciach jeszcze świeżutki bez bałaganu w realu już taki dawno nie jest...
Następnie nasza sypialnia niestety zdjęciu już po tymczasowym rozgoszczeniu się dzieci. Inwestor miał wizję czarnych ścian sypialni po moim ostrym sprzeciwie stanęło na złamanej bieli (niezbyt lubię strylną biel ale lepsze to niż mroczne ściany).
Fragment pokoju nad garażem, tym razem zimne zestawienie ale bardzo mi się podoba.
Ponieważ podłogówka była puszczona tylko na górę, żeby wygrzać podłogi, centrum dowodzenia przeniesione zostały właśnie tutaj.
I jeszcze górna łazienka która pełniła wszelkie możliwe funkcje, niesety z powodu zimna w piwnicy zainstalowaliśmy muszlę i tymczasowy zlew, żeby za każdym razem nie trzeba było zbiegać 2 piętra w dół do lodowatego wc.